środa, 4 stycznia 2012

miało być podsumowanie roku

ale mi się nie chce.... Muszę to jeszcze spokojnie przetrawić.

Mój remont miał się kończyć i jak zwykle mam pod górę.
Zamontowaliśmy zlew w kuchni, chciałam zrobć test wodny. Chciałam to zrobiłam. Nic nie cieknie, pięknie,ale..... ciepła woda coś nie leci. Pewnie coś z kranem (stary jest), rozkęcam. Grzybek zgrzybiał. Jedna rdza. OKI, spokojnie. Może by wymienić całą baterię? Lecę do sklepu. Koszty remontu +100, a co!
Odkręcamy stary kran, odkręcamy stare łączniki, zaglądam do rurki i ....kurna jego mać !!!!! Jeden kamień, jeden szlam i nie wiem co jeszcze. Zostało jakieś pól centymetra prześwitu. Mam już dość!!! Ileż można?  Dlaczego nie przyszło mi do głowy przed remontem sprawdzić czy w kuchni leci ciepła woda? No kurcze, nie przyszło. Dlaczego nie spawdziłam w trakcie? bo nie było zlewu..... A teraz muszę wymienić instalację.Teraz, kiedy już koniec blisko i miałam się zajmować wieszaniem obrazków na ścianach a nie ich kuciem.....

Niech to jasny szlag trafi.
Ile pecha może zawierać 37 metrów kwadratowych powierzchni? Chyba się strasznie naraziłam komuś TaM na GÓrze.

1 komentarz:

  1. Kurteczka, remonty mają to do siebie, że w 99% nie idą zgodnie z planem i przekraczają kosztorysy :( Nasz remont sprzed ponad 3 lat do tej pory wspominam z zimnym dreszczem wzdłuż kręgosłupa. Trzymaj się!!

    OdpowiedzUsuń