wtorek, 28 czerwca 2011

angina i adrenalina

wróciłam z niebytu.....
W zeszłym tygodniu leżałam rozłożona na łopatki przez bite 3 dni.... nie pamiętam kiedy ostatnio tak mnie zwaliło. Gardło jedna rana, 39 st. i ból każdego mięśnia, każdego stawu,..... poczłapałam do lekarza przestraszona, że złapałam jakieś monstrum genetycznie zmodyfikowane, a to tylko Angina ropna - dwa antybiotyki i L4 na CaałY tydzień. Boże Mój - teraz gdy zostało mi już tylko ogólne rozbicie i niemoc totalna  - dotarło do mnie, że to jedyna okazja odpocząć od  nieludzkiego kieratu mojej zwariowanej pracy. Ciągły stres i minimum 10 godzin pracy dziennie to lekka przesada, a perspektywa..... jeszcze gorsza.
Powiem szczerze - nie mam wyrzutów sumienia.
Ominął mnie niestety, czego bardzo żałuję, Rybnicki Półmaraton Księżycowy - świetny pomysł - gdy za oknem lato, wieczór to jedyna pora kiedy da się żyć ... i biegać :) najgorsze, że to ja znalazłam ten bieg, zapisałam nas z J.Kej i nawet wpłaciłam po 4 dyszki, a koniec końców mogłam jedynie obserwować na Endomondo jak sobie mój luby pomyka...... Ech :(

Teraz zaczyna mnie rozpierać.... chciałabym jakiś trening zrobić, coś pobiegać , pojeździć na rowerze....
Przed chorobą miałam postanowienie poprawiania wyników na 5 ( cel 25 min)  i 10 km (cel 55 min), zaczęłam nawet biegać z grupą BBL na katowickim stadionie ( to zresztą osobna historia.... przy następnej  okazji zrobię małe resume)... a teraz jestem uziemiona.... FUCK