środa, 13 kwietnia 2011

z innej beczki

wracam do tematów przyjemnych... dość mam umartwiania i rozkładania życia na części pierwsze

W niedzielę przebiegłam 15 km. Wyznaczyłam sobie mały cel -  biec wolno, spokojnie ale 10 km zrobić w 1h 10. Udało się w dwie minuty szybciej i w zasadzie jestem zadowolona. Tylko ostatnie 3 km dały mi w kość, a przecież niedawno po 5 byłam skrajnie wykończona.
Nabieram nieśmiałej pewności, że jednak dam radę przeczłapać ten mój maraton ( zostały 3 tygodnie). Jeszcze kilka dni temu chciałam zrezygnować.... Byle tylko zmieścić się w 5h30. Mało ambitny cel? Pewnie tak, za to jak najbardziej realny.
Jesienią będzie 4 z przodu.... i basta !!!:)

A teraz wspominki górskie, albowiem sezon łażenia rozpoczęty.
Gorce - Turbacz. Wybór nieprzypadkowy - miałam nadzieję, że będą już kwitły krokusy.... i nie zawiodłam się.  Były, na całym szlaku.Wszędzie krokusy !!!!!




Trochę zabawy w Photoshopie i świat dostaje kolorów;)

a kto zgadnie co to?